100 to ulubiona liczba Matusza Morawieckiego.
Gdy przed rokiem odnotowano setny dzień rządów PIS, włodarze tej partii buńczucznie przekonywali obywateli o sukcesach, kraju miodem i mlekiem płynącym.
Dziś liczba 100 nabiera innego wymiaru. 100 dni solidarności to odliczanie do ruiny. Każdego dnia będziemy świadkami upadku kolejnych branż, a już na pewno przedsiębiorców. I nie zaklinajmy rzeczywistości, że będzie inaczej.
100 dni solidarności, zgodnie z zapowiedziami premiera Morawieckiego wystarczy, by do Polski napłynęła ,,cudowna" szczepionka. Nikt jej jeszcze na oczy nie widział , nikt się nie zaszczepił, ale będzie dobrze. Optymizm premiera kładzie na łopatki.
Dalej Morawiecki mówi. Jeśli nawet wszyscy nie będą chcieli się zaszczepić od razu, będziemy gotowi do jej wykorzystania. Do tego dnia musimy dotrwać z jak najmniejszą liczbą zakażeń i strat w gospodarce.
Nauka w szkołach pozostaje zdalna do 24 grudnia. STOP ! Kłamczuszku Liczysz, że dzieciaki przełamią się opłatkiem online, a pani z polskiego będzie robić dyktando, w międzyczasie gotując potrawy wigilijne ? Kłamczuszku ... Po świętach zaraz przerwa (coś w stylu ferie wolne od komputera). Zatem nazywajcie w rządzie rzeczy po imieniu. Nauka zdalna do 19 stycznia ....
Do życia tymczasowo wracają natomiast Galerie Handlowe i Sklepy Meblowe. Będzie duży obrót ? Nie sądzę... prezentów kupować będziemy mniej, bo i w gości wyjechać nie możemy. Gastronomia wciąż zamknięta , to samo z wszelaką rozrywką... Chcą w rządzie byśmy po prostu zaoszczędzili...
Konsekwencje tych zapowiedzi, to nie tylko upadek branż na teraz. To również zapowiedź ogromnych kłopotów domów wypoczynkowych, schronisk, hoteli bądź ogólnie firm żyjących z okresu ferii zimowych...
I na sam koniec rozrywka. Kina, Teatry stoją... Siłownie, Baseny stoją...Stadiony, Hale, Lodowiska... co najmniej do końca stycznia bez publiczności. A to dla drużyn oznacza brak wpływów i kolejną frustracje.